sobota, 20 kwietnia 2013

Szycie i spawanie idzie w parze??

Torebeczki na biglu są urocze i efektowne. Ale każdy kto się podjął wykonania takiego gadżetu,  zamiast torebeczki lub portmonetki wyłącznie szytej wie, że bigla należy "okiełznać".
Ma on taką rynienkę w środku, do której można napuścić kleju i przytwierdzić do niego nasz uszyty kawałek materiału. Ale jest to mało pewna wytrzymałościowo metoda, dlatego zalecane jest dodatkowo zaciskanie bigla.
I tu są różne teorie, metody oraz mity mówiące o tym jak to robić. Pewnie jak ktoś silny to i w palcach by zacisnął ;) Ale ja gniotę i gniotę a on ani rusz!! Z kolei przy robieniu tego kombinerkami jest trudne dojście i mogą one "poranić" gładką i błyszczącą powierzchnię metalu. Są oczywiście do kupienia bardzo drogie SPECJALNE zaciskarki, które łudząco przypominają lekko stjuningowane obcęgi.
Można tak, można inaczej, a można mieć farta i super zdolnego szwagra z porządnym warsztatem.
Koszt mojej nowej zaciskarki to 14 zł, bo tyle zapłaciliśmy za obcęgi.

A teraz fotorelacja z metamorfozy:

 

Obcęgi jak wyglądają każdy wie

 

Trochę spawania


 

 

Trochę szlifowania


 

...


 

...



I gotowe!!



 
 Jeszcze tylko owinę szczypce jakimś kawałkiem skóry.

Efekt dwudziestominutowej pracy jest świetny, a Bartek to ZŁOTA RĄCZKA!!



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Łowickie kolorowe inspiracje.

W ramach wypoczynku (bardzo udanego) razem z chabersami* zorganizowaliśmy sobie weekendowy wypad do Łowicza!


Wycieczka już od początku przypominała mi wyjazd z podstawówki: siedzenie na kupie w pociągu, osobne pokoje dla dziewczynek, osobne dla chłopców, dość długa wizyta na placu zabaw, kino, zakupy suvenirów oraz (makdonalda nie było) lokalna pizza. Mimo, że zapomnieliśmy do pociągu kupić Bravo Girl to i tak dobrze się zapowiadało. Będę miała własne fotostory!

Łowicz wita:


Łowicka kolorowość widoczna jest w każdym zakamarku, a dziewczyny na tą pamiątkę kupiły sobie odpowiednie kolczyki:


Ja zamiast kolczyków postawiłam na barwne paznokcie!



W Łowiczu nawet przystanek bije soczystymi kolorami!!



Topienie Marzanny nie obyło się bez większych przygód! Aby skutecznie odpędzić zimę ja wylądowałam w Bzurze do połowy wysokości kaloszy... Ale Krzysiek zaskoczył nas wszystkich! Rozebrał się do majtów, wskoczył do lodowatej wody i własnoręcznie zepchnął Marzannę na środek rzeki. Jego poświęcenie nie zna granic. Cała akcja zaowocowała następnego dnia pięknym słońcem od samego rana:



A tak wyglądała z dołu loża szyderców:



Na placu zabaw oczywiście dopisywały humory:




Ale niektóre dzieci były trochę za duże:





Parę regionalnych smaczków:

















































 A na koniec rewelacyjna kawiarnia w budynku z XVII w. z pysznym domowym jedzeniem, smacznymi lokalnymi piwami i super przemiłą obsługą!! Cynamonowy Zakątek- gorąco polecamy każdemu kto wybiera się do Łowicza:





 *Chaber (Chór Akademicki bez repertuaru)- Stowarzyszenie młodych i ambitnych artystów, założone w dobie mody na posiadanie własnego chóru, przez dwóch przystojnych prezesów. Do Chabra może kantydować każdy kto potrafi spiewać, natomiast o jego przyjęciu decydują prezesi, na podstawie bliżej nie określonych pobudek...




wtorek, 2 kwietnia 2013

Pora na dodatki :)

W oczekiwaniu na wiosnę oraz na tkaniny (ileż one mogą iść z tej Hameryki??) wzięłam się do pracy pt. "Powiększanie asortymentu". Ciuszki ciuszkami, ale prawdziwa, słodka dziewczyneczka powinna mieć malutką, słodką torebeczkę na swoje dziewczyńskie drobiazgi.
Dlatego też do każdej z sukienek powstanie urocza torebunia w super klasycznym wydaniu! Dziś przedstawiam moje zmagania z szukaniem najbardziej odpowiedniego kształtu oraz z okiełznaniem bigla...





  








poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Inspiracja na Święta

Za dużym ryzykiem byłoby wysłanie Małgosi ze święconką... Wyjadłaby z innych koszyczków kiełbachę, albo wróciła z kilkoma barankami cukrowymi :) Dlatego też została w domu i dzielnie walczyła z przygotowaniami! Na pierwszy front poszedł sernik. Gosia tak namiętnie gniotła ciacho, że jej włosy, ubrania i cała kuchnia była nim ulepiona:

 
 
Układała ze mną serwetki, polerowała sztućce, wyjadała wędlinę z półmisków, ale to wszystko nuda!!
Wujek w Krasnym przywiózł coś lepszego... własnoręcznie wydziubdziany silnik do paralotni, czy tam coś takiego! Kręcenie śrubkami i składanie elementów ze sobą było o wiele bardziej fascynujące niż te wszystkie "babskie sprawy".
 
 
 
 
 
A ja robię sukienkę dla mojej mamy :D