niedziela, 15 września 2013

Polska Słota Jesień...

Słota czy złota? Otóż bardziej słota... wczoraj lało, jutro i pojutrze ma lać, ale dzisiaj pogoda w miarę dopisała, bo choć chłodno, to zdarzały się też przebłyski słońca! Najbardziej odpowiedni moment, aby wciągnąć na malucha już w pełni skończony nowy uszytek i udać się na długi spacer do naszego ulubionego parku praskiego :)
Gosia w płaszczyku prezentowała się zjawiskowo! Każdy jej żwawy ruch pompował wszystkie bombkowe elementy, a kolory i piękny deseń tkanin przyciągały spojrzenia i wywoływały westchnienia niejednego przechodnia! Duma Mamy i Taty połechtana!!
Mysza na spacer zabrała swojego przyjaciela ślimaka i pokazała mu wszystkie swoje ulubione zakamarki wzdłuż 11 Listopada, potem go porzuciła i nastawiła się na uciekanie.












 Co tam zobaczyłeś ślimaku?















Wnioski ze spaceru są oczywiste. Płaszczyk na ocieplince jest na wypasie. Na dzisiejsze 14 stopni założony tylko na cienką bluzeczkę był idealny. Dziecko nie zgrzane, ale cały czas ciepłe. Fason absolutnie nie krępuje ruchów, a warstwa ocieplenia nie sprawia, że wygląda na napompowaną grubą kurtkę. Zgrabny, wygodny i ciepły. Ot!



Gosia natrafiła na motyw ze swojego płaszczyka :)
















 Kocha, lubi, szanuje...




Jakoś nie mam ani większych chęci ani czasu aby uszyć coś dla siebie. Ale od czego są lumpeksy?? Zawsze powtarzam i powtarzać będę, że niektóre ciuchy to kopalnia diamentów. Ja ostatnio w siedleckim ciuchu na takowy wpadłam. Dzisiaj nie tylko mała dama paradowała we wzorzystym płaszczu... Ja miałam na sobie wzorzystą, aczkolwiek mniej kolorową pelerynę? parasolkę? płaszcz?? Ciężko to jednoznacznie określić, bo ma ciut nietuzinkowy fason. Tak czy siak ubranie to urzekło mnie swoją oryginalnością i na niedzielne spacery tudzież wieczorne wyjścia nadaje się idealnie. A na większe chłody mam jeszcze do niego rękawiczki sięgające do łokcia. YEAH! Cena? 35zł :D
A wygląda to tak:













sobota, 14 września 2013

O szyciu płaszczyka słów kilka


Okrycie wierzchnie to już trochę inna ranga niż leciutka zwiewna sukienka :) Zanim usiadłam do tego projektu, to spędzał mi sen z powiek! Trzeba zaplanować jak to ocieplić i czym? Jaki wykrój wybrać, jak go powiększać i poszerzać... bla bla bla. Dużo tego, także powiem Wam jakie decyzje ja podjęłam :)

Tkaniny z kolekcji Norvegian Wood rozkochały mnie w sobie od pierwszego wejrzenia. Z czterech wzorów z kolekcji ostatecznie wybrałam tkaninę w żołędzie, która ze względu na swoje geometryczne rozłożenie deseni idealnie pasowała do mojej wizji pikówki oraz piękny kolorowy materiał w koła imitujące słoje drzew z norweskich lasów! Obie tkaniny są totalnie obłędne i idealnie się ze sobą zgrywają.
Wykrój, który się przyczynił do powstania tego płaszcza to ciut powiększony i lekko zmodyfikowany format do ramoneski plus wolna improwizacja, którą widać na rękawach, dolnej części płaszczyka oraz w kołnierzu.
Pikówka okazała się dużo łatwiejsza niż to co sobie wyobrażałam na jej temat. Ocieplina dobrze przylegała do tkaniny, nie przesuwała się, nie rozciągała i pikówka szyła się praktycznie sama. Inna sprawa, że po pilnowaniu wzoru, czyli ciągłym patrzeniu na przesuwające się żołędzie śniły mi się one po nocach!! :/
Podszewka ma bardzo prosty fason, lekko wcięty w pasie i na tyle luźne rękawy, żeby swobodnie ubierać także na gruby sweterek.
Wierzch to prawie to samo co spód, tylko od połowy rękawa i od pasa został wszyty przymarszczony pas materiału układający się w bombkę. Jak już góra ze spodem były pozszywane to powstał kołnierzyk i listwy przednie na zapięcie. Te elementy zostały zrobione na fizelinie, dzięki temu są sztywniejsze i trzymają swój fason.
Ostatni etap to było uszycie paseczka z tej samej tkaniny co podszewka, oraz znalezienie odpowiednich guzików. Po te ostatnie udałam się do mojej ulubionej pasmanterii na Dąbrowszczaków, do moich ulubionych Pań i Pana :) Pochwaliłam się co powstało i znalazłam najlepsze guziczki jakie mogłam sobie wymarzyć. Są jasne, okrągłe, drewniane, z dziurkami i mają takie jakby frezy, które wyglądają tak jak wzory okręgów na tkaninie!!
A teraz zdjęcia, które zobrazują Wam, że wszystko to co napisałam, to nie jest tylko piękny sen :D




 Ten kolaż prezentuje Megi w jeszcze niewykończonej bezguzikowej wersji :)



A bombki układają się tak: 









Po raz kolejny powtarzam- Diabeł tkwi w szczegółach. Pikówka zrobiona z tkaniny z tej samej kolekcji co wierzch prezentuje się wyjątkowo pięknie!





Paseczek i guziki z bliska



 
Jak zawsze feria barw i wzorów!





 Efekt finalny zmagań :D









wtorek, 3 września 2013

Wrześniowe przechadzki

Mysz z samego rana dała mi odpust na trochę i umożliwiła dokończenie dziewczęcej ramoneski :D Co prawda to co powinno mi zająć 0,5 godziny zajęło o całe dwie dłużej, ale efekt mimo wszystko jest fajny! Zresztą sami zobaczycie pod spodem...
Dziewczynkowa bluza ma zaokrąglony kołnierzyk oraz lekko bufiaste rękawki. Zamiast jaskrawo czerwonej ma soczyście żółtą podszewkę.
Na wykonanie zdjęć poszłyśmy do wujka Piotrka na Stalową, do knajpy, która mamy nadzieję wkrótce się otworzy!



Mysza z Cybulskim









 To sombrero zna chyba każdy Chabers :D









Poczuć miętę














 Do widzenia :D